smoczyca wawelska smoczyca wawelska
155
BLOG

Raz na ludowo

smoczyca wawelska smoczyca wawelska Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

Pewien mój znajomy z Warszawy, gdy zaczęłam mu się użalać na jesienną deprechę, poradził mi zastosować środek, który on sam stosuje regularnie dla wyładowania stresu i napięcia. W takich sytuacjach, chodzi on na wiejskie potańcówki. Przyznam się, że w pierwszym momencie go wyśmiałam, bo idea potańcówki wiejskiej do muzyki granej przez autentyczną wiejską kapelę wydawała mi się całkowicie oderwana od rzeczywistości wielkiego miasta.Ale po kilku minutach otrzymałam od niego link do Pracowni po Baranami w Krakowie, gdzie co dwa tygodnie w niedzielny wieczór odbywa sie charytatywna potańcówka wiejska. Charytatywna, ponieważ dochód z imprezy trafia do określonego ośrodka pomocy społecznej. Dochód z kartek wręczanych przy wejściu do piwnicy, a także z aukcji dzieł sztuki, która ma miejsce gdzieś w połowie imprezy.

Przyznam, że byłam sceptyczna. Wydawało mi się to zupełnie nierealne, ale ponieważ właśnie dysponowałam wolnym niedzielnym wieczorem, to czemu nie pomaszerować na Rynek i wstąpić pod Barany../ No i... tylu ludzi się absolutnie nie spodziewałam. Tłum młodych ludzi stłoczonych na niewielkiej przestrzeni piwnicy i baru pod Baranami z zapamiętaniem pląsający, podskakujący, podrygujący, a czasami całkiem fachowo wycinający hołubce do muzyki jakby żywcem zaczerpnietej z "Wesela" Wyspiańskiego. Całkowity żywioł i brak konwenansu. Ponoć kobiety mogą prosic do tańca upatrzonych chłopców, z czego najwyraźniej zbyt często nie korzystają, sądząc po ilości ślicznych dziewcząt "podpierających ścianę".Tradycji stać musi się zatem zadość- to mniej liczni panowie mają szczęście w pannach przebierać.

Stałam tam w tej tętniącej chropowatym , akcentowanym basetlą rytmem, piwnicy oczarowana. To tak też można... W poszukiwaniu jakiejś autentyczności, w chęci oderwania od świata elektroniki, cyfryzacji, sms-ów, maili, MMS-ów, szuka sie miejsca blisko tzw."korzeni". Towarzyszy temu jakiś zwariowany powrót do muzyki sięgającej daleko w polską tradycję ludową, wcale nie stylizowanej, a jeśli tylko, to ze względu na instrumenty, które nie zawsze są dokładnie takie, jakimi posługiwli się wiejscy muzykanci kilkadziesiąt, czy kilkaset lat temu. Niesamowite wrażenie.

To, co jednak zrobiło na mnie największe wrażenie, to owa wcześniej już przez mnie wspomniana aukcja i młodzi ludzie, którzy z zapałem podbijali cenę wystawionych na licytacji obrazów, często pewnie rezygnując z kolejnego drinka, być może taksówki do domu, a może i następnego markowego ciucha...

Aura w tę niedzielną noc była koszmarna- lało, wiało i było przenikliwie zimno.. a ja i tak śmiałam się w głos na wyludnionej już ulicy Św.Anny.

 

 

staram się być sobą

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo